Radio Białystok wyemitowało reportaż o wodzie z Bociek, w której wykryto ostatnio obecność m.in. bakterii coli. – W żaden sposób nie zostaliśmy poinformowani, co tam pływa i co tam się znajduje – mówi w reportażu jeden z mieszkańców. – Robiłam co mogłam – broni się wójt.
Niebezpieczne bakterie wykryto w wodzie w piątek 31 sierpnia podczas rutynowych badań Wodociągów Podlaskich. Spółka powiadomiła o tym Sanepid, a ten władze gminy. – W piątek wieczorem Wodociągi Podlaskie nie czekając na decyzję Sanepidu rozpoczynają odkażanie wodociągu, a od soboty władze gminy informują mieszkańców o zagrożeniu – opisuje chronologię zdarzeń Radio Białystok.
Odkryli w wodzie z Bociek bakterię coli
Pierwsze ostrzeżenie pojawiło się na stronie Urzędu Gminy Boćki w sobotę przed południem. „W dniach 01-03 września 2018 r. zostanie przeprowadzona dezynfekcja (chlorowanie) sieci wodociągowej. W związku z tym może być wyczuwalny zapach chloru. Wodę należy przegotowywać przed spożyciem” – informował urząd.
Ogłoszenie pojawiło się też m.in. na tablicy informacyjnej przed urzędem gminy. Nie sprecyzowano jednak, co jest powodem ostrzeżenia. Pojawiła się jedynie informacja, że doszło do awarii. Tymczasem w wodzie odkryto obecność bakterii grupy coli, Escherichia coli oraz entrokoków kałowych. Sanepid zaleca w takich przypadkach, że woda nie jest przydatna do spożycia przez ludzi, przygotowywania posiłków, mycia owoców, do kąpieli i utrzymania higieny.
Mieszkaniec narzeka na brak informacji
– W żaden sposób nie zostaliśmy poinformowani, co tam pływa i co tam się znajduje – mówi w rozmowie z reporterem Radia Białystok jeden z mieszkańców. – Z tego co wiem, w niektórych rejonach miejscowości osoby wiedzące więcej o tym skażeniu wody chodziły i pukały do sąsiadów. Do moich drzwi nikt nie zapukał – dodaje. – Starsze osoby, które nie wychodzą z domów, jak miały się dowiedzieć, że jest skażona woda skoro nie chodzą i nie interesują się wywieszkami na słupach? – pyta.
Co na to wójt?
Do tych zarzutów odniosła się Dorota Kędra-Ptaszyńska, wójt Bociek. – W godzinach popołudniowych w piątek otrzymałam informację od powiatowego inspektora sanitarnego o tym, że zostały pobrane próbki i że w sobotę dadzą mi jakąś informację – mówi w rozmowie z dziennikarzem Radia Białystok. – Obdzwoniłam sołtysów, przyjechałam do Bociek, poinformowałam sklepy, ściągnęłam informatyka, została zamieszczona informacja na stronie internetowej – wylicza Kędra-Ptaszyńska.
Zapytana, czy w sposób wystarczający została przekazana mieszkańcom informacja o zagrożeniu, wójt odpowiada, że przepisy nie wskazują sposobu informowania w takich sytuacjach. – Robiłam co mogłam – twierdzi. – Chciałabym, aby wdrożyć w gminie system smsowego powiadamiania. Niestety taki system dużo kosztuje – mówi. Według autora reportażu, system taki kosztuje kilkanaście tysięcy złotych.
Niebezpieczeństwo minęło
W środę Sanepid poinformował, woda spełnia już wymagania dotyczące przydatności do spożycia. Wodociąg zaopatruje w wodę ok. 1940 osób z miejscowości Boćki, Jakubowskie, Skalimowo, Bodaki, Bodaczki. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT